Lubiła noc ze względu na towarzyszący tej porze nastrój. Fascynowała ją groza. Wszystkie te tajemnicze szmery, mrożące w żyłach krew odgłosy, pohukiwania puszczyka, złowrogie tabuny chmur sunące po niebie rozjaśnionym blaskiem księżyca, nieodgadniona ciemność, budziły uśpione pragnienia. Przyjemność, którą zachłannie czerpała z obecności niepokojącej aury, pojawiła się w niej niedawno i przypuszczalnie związana była z osobą dziadka. Być może pomysł złożenia mu wizyty późnym wieczorem nie był przypadkowy, zrodził się z głęboko skrywanego pragnienia przeżycia czegoś mocnego. Po nużącym dniu w robocie chciała poczuć ten szczególny rodzaj emocji, który sprawiał, że serce zaczynało żywiej bić w piersi, ręce pociły się obficiej niż zwykle, żołądek wariował, a przez plecy przebiegał zimny dreszcz. Pomieszanie doznań, strachu z przyjemnością, niepokoju wyzwalającego niemalże mdłości z chęcią pomnażania negatywnych odczuć, wieczne balansowanie na granicy, wszystko to było w niej głęboko ukryte, wystarczył jednak niewielki impuls, aby obudziło się i doszło do głosu. Bała się, a jednocześnie odczuwała rozkosz. Jestem tak samo porąbana jak dziadek, pomyślała Weronika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
-
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz