Ostatnio dużo czasu spędzała w pracy. Nawał roboty sprawiał, że przesiadywała w firmie do późna. Sterta opasłych segregatorów nigdy nie malała, a szefowa ciągle przyjmowała nowe zlecenia. Na wzmiankę o urlopie kobieta krzywiła się i zbywała Alicję milczeniem. Sama nigdy nie brała wolnego, nic więc dziwnego, że podobnej dyspozycyjności oczekiwała od pracowników. Alicja siedziała przez kilka godzin przy małym biurku wciśniętym w kąt pomieszczenia, w którym stęchłe powietrze odbierało zdolność jasnego myślenia, a smród tanich detergentów wywoływał mdłości. Aromat kawy, dawniej uwielbiany, drażnił. Była skrupulatną pracownicą. Znosiła wszystko cierpliwie, choć były takie momenty, kiedy miała ochotę uciec z biura i już nigdy nie wrócić. Zamknęła oczy, pozwalając, by zapach świeżych owoców przeniknął do wnętrza, nasycił krew, wraz z ożywczym tchnieniem popłynął do serca. Oddychała głęboko i czuła, jak z każdą sekundą jej ciało zmienia się. Powiał silniejszy wiatr. Alicja zadrżała i zasłoniła twarz dłońmi, chroniąc oczy przed deszczem suchych, drobnych gałązek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz