01 marca 2015

Powrót na wrzosowisko (cz.64) - Zjawa na korytarzu

                                                                      Wiki Arwena
- Oj, niedobrze, niedobrze! Znowu wyłączyli prąd! - najpierw usłyszeliśmy zdenerwowany głos, potem naszym oczom ukazała się przygarbiona postać wyłaniająca się z bocznego korytarza.
Jej drobne stopy obute w filcowe bambosze cicho szurały po podłodze. Staruszka  w jednej ręce trzymała laskę, w drugiej zaś niosła świecznik. Zapalona świeczka migotała jakby miała za chwilę zgasnąć. Delikatny płomień oświetlał pomarszczoną twarz pani Róży, czyniąc ją pośród mroku upiorną. Zjawa przeszła obok nas, kierując się w stronę klatki schodowej. Staliśmy przy ścianie oniemiali. Staruszka, ku naszemu zdziwieniu, nie spostrzegła ukrytych w ciemności gości. Sunęła dalej, mamrocząc coś pod nosem. Naron zaskomlał niespokojnie i poczułam, jak cofa się, napierając na moje nogi. Pies był przerażony.
- Pani Różo... - szepnęłam, kiedy staruszka skręcała na schody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...