- Wieczorami siedzi najczęściej przy komputerze... - z zamyślenia wyrwał ją dobiegający zza pleców cichy głos pani Jadwigi.
- A pacynka... Skąd Weronika ma tę pacynkę? - zapytała jednym tchem, zaciskając przy tym nerwowo dłonie, jakby obawiała się, że za chwilę straci odwagę i nigdy już nie będzie dana jej druga szansa dociekania prawdy.
Zapadła cisza. Alicja wsłuchiwała się w nią w napięciu. Rodzice reagowali dokładnie tak samo, milczeli, a ona czuła, że za tym brakiem słów ukrywa się strach. Bali się wyjawić prawdę. Pani Jadwiga przez moment nic nie mówiła, potem z udawaną wesołością odparła:
- A pewnie z jakiegoś odpustu! Nie pamiętam! Mało to człowiek kupił tych cacek! Kto by to spamiętał, która zabawka skąd!
- Miałam taką samą... - szepnęła Alicja, nie odwracając się do kobiety. - Pani Jadwigo...
- Moje dziecko, nie pytaj o nic więcej! - przerwała jej drżącym głosem. - Porozmawiamy, gdy wróci Weronika...
- Nie, ja muszę wiedzieć teraz! Pani Jadwigo... Nie mogę czekać! Musi pani...
- Jesteście siostrami... - usłyszała.
- Moje dziecko, nie pytaj o nic więcej! - przerwała jej drżącym głosem. - Porozmawiamy, gdy wróci Weronika...
- Nie, ja muszę wiedzieć teraz! Pani Jadwigo... Nie mogę czekać! Musi pani...
- Jesteście siostrami... - usłyszała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz