Próbuje uspokoić pupila, ale ten zagłusza każde słowo głośnym szczekaniem. Stefa patrzy na pochyloną postać męża, koncentruje uwagę na pomarszczonej szyi wystającej z kołnierzyka koszuli, potem zerka na żylasty grzbiet trzęsących się dłoni pokryty plamami wątrobowymi. Staruszek, to już staruszek, myśli, odwracając z niesmakiem wzrok. Kiedy się poznali, był dojrzałym, lekko siwiejącym trzydziestolatkiem. Oczarował ją w jeden wieczór, tydzień później wzięli ślub, a po miesiącu miała go serdecznie dość. Na peronie pusto, nie licząc kilku podróżnych niecierpliwie drepczących w miejscu. Każdy zerka w ich stronę, jedynie dziewczyna siedząca na jednej z dworcowych ławek zdaje się nie zwracać uwagi na hałaśliwe zwierzę. Patrzy przed siebie z wyrazem zamyślenia na bladej, wymizerowanej twarzy. Stefa uśmiecha się do wspomnień. Znów jest młoda. Ma dwadzieścia cztery lata i maszeruje krokiem modelki w kierunku wagonu pierwszej klasy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
-
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz