Czerwona kredka została sama. Miała nadzieję, że dziewczynka wkrótce wróci, ale minęła przerwa, zadźwięczał dzwonek, a Ada nie pojawiła się w klasie. Zjawił się za to ktoś inny, ktoś, kogo bohaterka w ogóle się nie spodziewała. Przez otwarte okno wleciała sroka, najpierw usiadła na parapecie, potem sfrunęła niżej, wprost na ławkę, na której leżała kredka. Ptaszysko miało twardy dziób i wyłupiaste, ciekawskie oczka. Przyjrzała się kredce ze wszystkich stron, zaskrzeczała radośnie i porwawszy skarb w dziób, wyleciała z sali.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz