Wiki Arwena
Cienie drzew wydłużyły się. Każdy z nich mógł bezgłośnie podpełznąć do Alis, wdrapać się na jej ciało, wślizgnąć pod ubranie i przylgnąć do ciepłej, wilgotnej skóry. Każdy z tych cieni był bezkarny, niesamowicie zachłanny w tym, co robił. Pragnął zyskać jak najwięcej, zagarnąć dla siebie całą jasność, którą emanowała dziewczyna. Staruch zazdrościł cieniom. Pragnął być jak one, bezcielesny. Jednocześnie rosło w nim podniecenie. Wygłodniałe ciało domagało się pożywienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz