Miejsce, w którym wylądowali, było przepiękne. Wokół niewielkiego jeziora rosły wierzby płaczące. Ich gałęzie kołysały się na wietrze, delikatnie głaszcząc taflę wody. Powitał ich rechot żab i urocze brzęczenie świerszczy. Łąka tryskała różnorodnością barw i dźwięków. Uwagę przyciągało poletko cudnych maków, wśród których kredka spostrzegła jakąś przedziwną postać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...
-
Kruszyna była tam od zawsze. Rosła niedaleko płotu i co roku wytrwale pięła się ku niebu. Nie wiadomo, skąd wzięło się drzewo, kto je pos...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz