04 sierpnia 2015

W piwnicy fr.4 (Świerszcz w trawie)

                                                                          Wiki  Arwena
Skrzypnęły drzwi. Do piwnicy wszedł staruch, z trudem dźwigając na plecach duży wór. Zrzucił go z westchnieniem ulgi, zaświecił światło, po czym zabrał się za porządkowanie zagraconego pomieszczenia. Zdawał się nie dostrzegać leżącej w kącie dziewczyny, energicznie pochylał się nad stertą przepróchniałych desek zalegających na betonowej posadce, brał po kilka i odrzucał na bok, pod ścianę. Kurwa, taki z niego kaleka jak ze mnie baletnica, psychopata pierdolony, pomyślała Weronika, patrząc ze wstrętem na starucha. Klęła tylko w jego towarzystwie. Moja krew, mawiał, słysząc przekleństwa. Rechotał przy tym obrzydliwie, eksponując czarne, spróchniałe zęby. Zawsze cuchnął tytoniem i gorzałką. Oszukiwał je przez tyle lat, a matka wiecznie mu współczuła, tłumacząc kalectwem jego ohydny charakter. Nie był dobrotliwym dziadziusiem rodem z filmów familijnych,  który w niedzielę zabiera wnuczkę na kręgle, kupuje jej watę na patyku albo daje stówę na lody, raczej kolejnym wcieleniem Freddiego Kruegera. Robota starego początkowo wydała się Weronice bezcelowa, wkrótce jednak spod warstwy staroci wyłoniły się grube drzwiczki, tajemne wejście do podziemnej skrytki. Staruch zmiótł resztki z pokrywy, podważył ją jakimś żelastwem i uniósł, zachichotał na znak zadowolenia, po czym wsunął  do otworu pękaty worek. Weronika usłyszała głuche uderzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...