29 sierpnia 2015

Wojtek fr.1 (Świerszcz w trawie)

                                                                           Wiki Arwena
Grzebanie w rzeczach Alicji napawało go wstrętem. Nie powinien tego robić. Każdy ma przecież prawo do jakiejś prywatności. Do diabła, w końcu jest moją żoną, usprawiedliwiał się w myślach, otwierając kolejną szufladę z papierami. Szukał prawie przez całą noc, w każdym razie od chwili, kiedy wrócił z pracy i przeczytał przyklejoną do drzwi lodówki karteczkę z wiadomością. Niepokój wgryzał się w niego, kąsał, szarpał i żarł mięso niczym jakaś wściekła bestia. Alicja wyjechała tak nagle, nie pisząc nawet dokąd. Szukał jakiegoś punktu zaczepienia, nazwiska, numeru telefonu, adresu, najmniejszej informacji, która naprowadziłaby go na ślad tej tajemniczej kobiety. Przecież coś tu musi być, myślał, przerzucając papiery zgromadzone w teczkach, buszując po szufladach. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że niewiele wie o żonie. Tak naprawdę nie znał żadnych jej znajomych, do których mógłby zadzwonić i zapytać o nią. Alicja z nikim nie utrzymywała kontaktu. Tak mu się przynajmniej wydawało. Żyła w swoim świecie, z dala od ludzi, z nim... Z nim? Prawie się nie widywali, kilka chwil przed snem, czasem przy śniadaniu i w niektóre weekendy. Czy można to nazwać wspólnym życiem? Co prawda ostatnio miał dużo roboty, musiał zostawać po godzinach, wracał skonany, śmierdzący, mył się, jadł i szedł spać, ale dziwne zachowanie żony nie umknęło jego uwadze. Była czymś zdenerwowana, jakby wystraszona, zamyślona... Coś ją wyraźnie gryzło. A co jeśli postanowiła od niego odejść? Stereotypowe myślenie... Na pewno chodzi o coś innego! Spojrzał na miniaturkę portretu stojącą na biurku. Alicja nie znosiła otaczać się fotografiami ze swoim wizerunkiem, ale tę jedną, oprawioną w czarne ramki na dwudzieste szóste urodziny, zatrzymała. Dwudzieste szóste urodziny Alicji... Dzień wcześniej na wieczorze kawalerskim kolegi zdradził ją z podstarzałą dziwką. Co prawda był pijany i robił to, co wszyscy kumple, dobrze się bawił... Pił, ćpał i pieprzył tę dziwkę jak dzikie zwierzę! Puściły wszystkie hamulce, w odstawkę poszły wszelkie zasady, została tylko zwierzęca chuć. Uległ jej... Kolejne usprawiedliwienie? Żałosne... Orgia przeciągnęła się do późna, a kiedy nad ranem wrócił do domu, Alicja leżała na łóżku i czytała książkę, spojrzała na niego... Wiedziała! Od tamtego momentu nie kochali się ani razu. Delikatna twarz o smutnych brązowych oczach z figlarnym lokiem opadającym na czoło oprawiona w ramki jako przypomnienie tamtego wieczoru. Poczuł bolesne ukłucie w brzuchu. Dzwonek telefonu wyrwał go z transu. Wojtek rzucił na podłogę kolejną teczkę wypchaną dokumentami i podbiegł do aparatu.
- Aluuu! Wreszcie... - krzyknął radośnie do słuchawki.
- Przepraszam, czy mógłbym rozmawiać z panią Alicją? - przerwał mu spokojny męski głos.
- Kto dzwoni? - zapytał, czując narastającą irytację. - Przy telefonie mąż Alicji. O co chodzi?
- Dzwonię z prywatnej przychodni ginekologicznej. Jestem lekarzem pana żony. Nie przyszła na umówioną wizytę... Czy przełożyć termin na inny dzień? - tłumaczył rzeczowo mężczyzna.
- Żona wyjechała... - powiedział Wojtek drżącym głosem. - Z prywatnej przychodni ginekologicznej... Doktorze, czy moja żona jest w ciąży?
- Nie udzielam takich informacji przez telefon - usłyszał odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...