Na dole ucichło. Czyżby
staruch skończył robotę? Serce Weroniki struchlało z przerażenia. W otworze
najpierw pojawiła się głowa, potem barki. Mężczyzna z trudem wspinał się po
drabinie, taszcząc wiadro wypełnione ziemią. Weronika nie widziała jego
oczu, tonęły w cieniu rzucanym przez postrzępione rondo słomianego kapelusza.
Skąd ta ziemia, przemknęło jej przez myśl pytanie. Odpowiedź przyszła szybko,
skórzane rękawice i fartuch malarski starucha poplamione były czerwoną farbą, a ich
właściciel chichotał obłąkańczo. Natychmiastowe skojarzenie, krew. Gdy mężczyzna zdjął kapelusz, Weronika dostrzegła
na jego twarzy wyraźny grymas ekstazy. Mimo zmęczenia promieniał z zadowolenia. Tym
razem od razu spojrzał na przestraszoną dziewczynę, uśmiechnął się przymilnie,
pokazując sczerniałe zęby.
- Następna będziesz ty! Dziadziuś wykopie ci grób! Śliczny grób... Hi hi hi! - powiedział ochrypłym głosem.
- Następna będziesz ty! Dziadziuś wykopie ci grób! Śliczny grób... Hi hi hi! - powiedział ochrypłym głosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz