07 sierpnia 2015

W piwnicy fr.7 (Świerszcz w trawie)

Wiki Arwena
Sama wdepnęła w cuchnące bagno, nie wiedząc, jak jest głębokie i sama z niego się wyplącze. Dostała z nawiązką to, czego pragnęła, a teraz żałuje? Muszka, która wlazła pająkowi w sieć, jest bez szans. Głupi, naiwny owad! Nie wolno tak myśleć. Zawsze jest nadzieja, twierdzi matka, ale ona ma dobre układy z Bogiem. Weronika nigdy się nie modliła. Jeśli jest Bóg, niemożliwe, aby akceptował kłamstwo. Dusiła się w świecie, gdzie tak dużo mówiono o Bogu, skandowano jego imię niczym slogan reklamowy, tymczasem za siateczką pozorów ukrywano syf, cuchnące łajno życia. Czuła wstręt do ludzi żyjących w ten sposób, może właśnie dlatego tak bardzo chciała spojrzeć staruchowi w oczy, napluć w jego paskudną gębę i odejść bez pożegnania. Przechytrzył ją, podszedł i dopadł, gdy prawie uwierzyła, że uda jej się wyjechać z miasta, wyrwać z pajęczyny do Alicji... Ironia losu! W ostatniej chwili brakło jej odwagi, a przecież i tak staruch ją rozgryzł. Nie doceniła przeciwnika. Gdyby miała choć nóż... Kto wybiera się z wizytą do takiego świra bez broni? Groteska... Z bronią czy bez i tak od początku jej los był przesądzony. Przerażenie odbiera zdolność jasnego myślenia., paraliżuje, nokautuje naiwnych. Nawarzyłaś piwa, idiotko, to teraz je wypij, chłostała się oskarżeniami, próbując jednocześnie uwolnić ręce. Bolały ją mięśnie, łupała głowa, a z ran na nadgarstkach sączyła się krew. Łup łup, coraz rzadsze odgłosy rąbania. Wiązania już luźniejsze, mój Boże, jeszcze tylko chwila, a będzie wolna. Ile już razy była w tarapatach, właściwie od dzieciństwa los nie szczędził jej niespodzianek. Prawdziwe dziecko pecha, ha ha ha. Miała dziwną skłonność do częstego popadania w tarapaty. Złą passę mogła odwrócić tylko Alicja. Przy niej Weronika czuła się lepsza, czystsza... Nauczyła się widzieć świat po drugiej stronie lustra, piękno, pasję, wrażliwość. Ścisnęło ją w żołądku, ale tym razem inaczej, nie strach był źródłem tego uczucia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...