Drogi przyjacielu, za
mało piszę o miłości, choć przecież bez niej każdy mój oddech byłby stratą
czasu. Musisz wiedzieć, że żyjemy sobie tutaj jak u Pana Boga za piecem. Zimą,
gdy za oknem trzeszczy mróz i ludziom marzną serca, siedzimy przy kominku i
patrzymy na iskry, jak unoszą się, skrzą i bezpowrotnie giną w mroku, patrzymy
i rozmawiamy o tych wszystkich latach, kiedy miłości przy mnie nie było. Mam
wtedy gęsią skórkę.
28 stycznia 2019
27 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.31
Drogi przyjacielu, deszcz
w Sarniej Dolinie to dobrodziejstwo. Od samego rana z prawdziwą pasją bębni w dach
werandy, żadnych fałszywych nut, przerw czy oznak zmęczenia. Istne szaleństwo!
Chłonę te dźwięki całą sobą, wszystkimi porami skóry, i czuję, że powoli się
odradzam niczym legendarny Feniks z popiołów.
26 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.30
Drogi przyjacielu, sierpniowe
upały przykuły mnie do leżaka. Przez całe dnie nie robię nic innego, tylko
wyleguję się w cieniu, sącząc wodę z cytryną i lodem. Czasami sięgam po
książkę, jedną z wielu z dziadkowej kolekcji białych kruków, ale i to nie jest
w stanie wytrącić mnie z marazmu - czytam dwie, trzy, góra cztery strony, a
potem zamykam oczy i wsłuchując się w szelest liści, powoli odlatuję. Wyobrażam
sobie wtedy liście klonu wirujące w gęstym niczym smoła powietrzu - najpierw
poruszają się szybko, jakby ktoś pospiesznie przewijał taśmę, zataczają coraz
szersze kręgi, później stopniowo zwalniają, widzę wyraźnie ich pomarszczoną
powierzchnię usianą brunatnymi plamami, aż w końcu giną w czerni. Zasypiam...
Dopadła mnie jakaś
straszliwa melancholia, przyjacielu, dopadła i tłamsi w zarodku każdą
jaśniejszą myśl, każdy pomysł, każdy lżejszy trzepot skrzydeł, oddala od ludzi,
a przecież ich dotyk jest na wagę złota, ratuje...
25 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.29
Drogi przyjacielu, dziś z
samego rana odwiedził mnie Kudłaty Listonosz. Wybiegłam mu na spotkanie z mocno
bijącym sercem. Jego pojawienie się w Sarniej Dolinie mogło oznaczać tylko
jedno - list od ciebie, wytęskniony i wyczekiwany. Ale Kudłaty Listonosz tym
razem nic dla mnie nie miał, więc tylko delikatnie się uśmiechnął, jakby lekko
zmieszany, a potem zagadnął:
- Dzień dobry, szanowna
pani. Właśnie byłem w pobliżu i pomyślałem: a zajrzę, zapytam o zdrówko!
- Dobrze pan zrobił! -
powiedziałam, strofując w duchu ogłupiałe nadzieją serce.
I usiedliśmy na werandzie
przy stoliku pachnącym kawą.
Wiadomość o wizycie
Kudłatego Listonosza lotem błyskawicy rozeszła się po domu i ogrodzie. Najpierw
pojawił się pan Leon z ogonem naprężonym jak antena, za nim z gęstwiny listowia
wypełzły słoneczne promienie i poczęły bez opamiętania igrać w kudłatej
czuprynie listonosza, nadając jej nieco rudawy odcień. Na płocie przysiadł
rudzik i przeskakując z miejsca na miejsce na swych krzywych nóżkach,
rozćwierkał się jak szalony.
Zrobiło się tak jakoś...
no nie wiem, weselej, jaśniej w duszy! Piliśmy kawę, a wszystko wokół śpiewało
i tańczyło, jakby świat odmienił się za przyczyną jakiegoś potężnego czaru,
jakby nagle znikł z niego cały smutek, a tylko szczęście zostało.
Musisz do nas koniecznie
przyjechać, kochany...24 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.28
W Sarniej Dolinie pachnie
już jesienią. Sierpniowe słońce powoli zaczyna złocić liście. Prawie południe.
W całym domu pachnie kawą, którą sączę z filiżanki prababci, z małej,
porcelanowej, ozdobionej fantazyjnymi kwiatkami, przypominającej puzdereczko
pełne skarbów. Jak już ci pisałam, pradziadek zamiast pierścionka zaręczynowego
ofiarował swej ukochanej piękny serwis. Kawa z dodatkiem ich miłości smakuje
wyśmienicie, to najlepszy eliksir długowieczności.
22 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.27
Drogi przyjacielu, przez
te kilka dni, kiedy musiałam przechodzić kilkakrotnie nad przepaścią po
wąskiej, rozkołysanej kładce, przechodzić, nie okazując strachu, z uśmiechem na
twarzy, zdecydowanym, sprężystym krokiem, dużo myślałam o naszej przyjaźni,
która dla mnie jest jak pewność, że widziany we mgle kształt, rozmazany i
zanadto szary, to coś najdroższego, coś, co przytrafia się człowiekowi raz na
jedno życie albo w ogóle, skarb jakiś nienazwany, niewyceniony, kruchy i
ulotny, przez co trzeba go strzec, bronić, nie dopuścić, aby mgła go całkiem
pochłonęła.
Takie myśli rodzą się w
tęsknocie, kochany. Dobrze jest wrócić do domu i tu czekać na ciebie.
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.26
Drogi przyjacielu, dziś
gościłam na śniadaniu kogoś wyjątkowego. Nie uwierzysz, odwiedziło mnie Życie.
Tak, Życie! Też byłam zdziwiona, bo do tej pory nigdy nie spotkałam go tak
vis-à-vis, po prostu było sobie, oczywiste, pulsowało we mnie, w innych, gdzieś
obok, blisko i gdzieś daleko, krzykliwe i jednocześnie nieme, zwykłe, kruche,
bezcenne, najważniejsze, bezsensowne, ubogie, bogate, łatwe, trudne, krótkie,
długie, beztroskie, szczęśliwe, pełne sprzeczności, różnorakie, jakie tylko
zapragniesz, a tu nagle taka niespodzianka - przyszło na śniadanie, do mnie,
szaraka. Zanim jednak weszło do saloniku i rozsiadło się na kanapie, zdjęło
buty. Grzeczne, pomyślałam. Stopy ma takie małe i delikatne, że mógłbyś
pomyśleć, że należą do dziecka, a nie do kogoś, kto ma już za sobą tak wiele
doświadczeń, kto schodził cały świat w poszukiwaniu szczęścia. Poczęstowałam je
kawą i porozmawialiśmy przez chwilę. O czym rozmawia się z Życiem? A o
polityce! O dziwo, Życie ma swój oryginalny pogląd na sprawy, które nas teraz
tak bardzo nurtują, pogląd dość ciekawy.
Pogadaj z nim, proszę,
kochany.
20 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.25
Drogi przyjacielu, w moim
domu w Sarniej Dolinie mieszkają wspomnienia. Jest ich mnóstwo, właściwie to
nie ma kąta, w którym by ich nie było. Siedzą w saloniku na kanapie i gapią się
na figurki, które dziadek wystrugał dla mnie z drewna na urodziny, albo leżą
wyciągnięte na poduszkach jak kocur i rozleniwione ziewają, czasem ucinają
sobie drzemkę, a czasem psocą, wspinają się na półki z książkami i czytają,
wtedy lubię je najbardziej, niektóre przycupnęły na parapetach - w doniczkach z
pelargoniami, zadomowiły się też w kuchni - w starych, porcelanowych kubkach
babci, na tacy obok ekspresu do kawy, w sypialni niczym muchy tkwią
przyczepione do szyb okna dachowego, pełno ich na werandzie, szczególnie w
wielkim bujanym fotelu dziadka, w ogrodzie wąchają zioła i kwiaty, skubią owoce
z krzaczków, bawią się w podchody, huśtają albo całymi godzinami siedzą na
ławce i czekają na jednorożce. Uwielbiam ich wesołe przekomarzania, dąsy,
smutne minki i bystre spojrzenia szarobłękitnych oczu.
Kiedy idę na spacer,
jedne biegną mi przy nodze jak dobrze ułożony piesek, inne muszę wziąć na
barana lub tulić przez całą drogę, tylko niektóre od razu wskakują do plecaka i
śpią tam ukołysane.19 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.24
Drogi przyjacielu, zapewne w niejednym filmie widziałeś taką scenę, w
której reżyser, chcąc ukazać wyobcowanie bohatera, jego zagubienie, inność
poglądów, zastosował technikę slow motion, czyli przedstawił go idącego w
zwolnionym tempie na tle przetaczającego się z hukiem tłumu. Dziś przytrafiło
mi się coś podobnego. Nagle świat przyspieszył, a ja zwolniłam. Najpierw
wpadłam w panikę, no bo jak to - ja wlokę się niczym ślimak, zostałam już
daleko w tyle, a ludzie wciąż prą do przodu, pędzą, rozpychają się, gnają na
złamanie karku, szybciej i szybciej, byleby dalej, ale potem coś nagle we mnie
pękło, rozejrzałam się uważnie wokół i poczułam, że zaczyna wypełniać mnie
spokój, cudowny i kojący jak plasterek miodu.
18 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.23
Drogi przyjacielu,
zastanawiałam się dzisiaj, co by było, gdybyśmy nigdy się nie spotkali, nigdy
dla siebie nie zaistnieli. Zamknęłam oczy, żeby nie widzieć gnieżdżących się
wszędzie wspomnień, i zaczęłam wyobrażać sobie swój świat bez ciebie. Nie był
wcale pozbawiony kolorów, wciąż ładnie pachniał, brzmiał też nieźle i nadal
miał w sobie tę specyficzną niepewność jutra, którą tak lubię.
Jedyne, czego nie
potrafiłam sobie w nim wyobrazić, to braku twojego dotyku. Świat bez niego
zdawał się być nieprawdziwy, kiczowaty jak źle wyreżyserowany film, po
obejrzeniu którego nie pozostaje w sercu nic oprócz pewności, że straciło się
czas.
17 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.22
Drogi Przyjacielu, jakiś
czas temu postanowiłam oswoić Człowieka, bo jak długo można samemu siedzieć na
werandzie i łuskać słonecznik?
Człowiek pojawił się
nagle, tak zazwyczaj bywa - większość ważnych rzeczy wydarza się nagle, a więc
pojawił się ni stąd, ni zowąd, po prostu wychylił rękę z lasu innych rąk,
zwyczajną, ludzką rękę, z siateczką żył pulsujących pod skórą, i choć nie
różniła się ona od dotąd spotkanych, moje serce zabiło mocnej, i to był znak,
żeby spróbować...
A co mi tam, pomyślałam,
wyciągając ku Człowiekowi dłoń. Dotknął jej ostrożnie, jakby się bał, jedynie
musnął opuszkami palców, a później, może nabrał pewności, objął ją swoją
dłonią.
I tak pośród ludzkiej
ciżby nasze ręce się spotkały.
Musisz wiedzieć, że
oswajanie to trudny proces, można powiedzieć - ciężka robota. Pod koniec dnia
bywam tak bardzo zmęczona, że potykam się o własne nogi. Czasami wydaje mi się,
że nie dam rady, a czasami jest mi dobrze, może nawet lepiej niż byłoby w
niebie. Mam też swoje małe sukcesy, dzięki którym rosną mi skrzydła - są już
naprawdę duże i mocne. Dziś na przykład, kiedy siedzieliśmy jak zwykle na
werandzie, Człowiek bardzo mnie zaskoczył - najpierw wysunął przed siebie
zamkniętą dłoń, popatrzył na mnie z powagą i z czymś takim jeszcze, ech, nie
umiem tego wyrazić, ale było piękne i mile łaskotało w serce, a potem otworzył
tę dłoń, czary mary, ukazując dwa wyłuskane nasiona słonecznika.
- Jedno dla mnie, drugie
dla ciebie - szepnął.
Nasionko było pyszne.
Przyjedź do nas, kochany.
16 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.21
Drogi przyjacielu, dziś wróciła samotność.
Dawno jej nie było, może rok, dokładnie nie pamiętam, ale na pewno nie krócej. Rankiem, kiedy słońce wisiało jeszcze nisko nad horyzontem, zapukała do drzwi. Wyglądała na świeżą, wypoczętą i zadowoloną, lecz gdy tylko mnie zobaczyła, klęknęła i ucałowawszy próg, załkała żałośnie, jak ktoś, kto po latach tułaczki wreszcie wraca do rodzinnego domu pełnego wspomnień i szczęśliwych snów.
Teraz już chyba zostanie ze mną na zawsze.
Będzie dość tej włóczęgi, szlajania się po obcych kątach, niedojadania, wytykania palcami i ciągłej udręki. Będzie dość...
Pościelę jej w saloniku przy biblioteczce, żeby mogła, kiedy tylko zechce, czytać książki, a potem pójdziemy na spacer.
W Sarniej Dolinie wysyp grzybów.
Dawno jej nie było, może rok, dokładnie nie pamiętam, ale na pewno nie krócej. Rankiem, kiedy słońce wisiało jeszcze nisko nad horyzontem, zapukała do drzwi. Wyglądała na świeżą, wypoczętą i zadowoloną, lecz gdy tylko mnie zobaczyła, klęknęła i ucałowawszy próg, załkała żałośnie, jak ktoś, kto po latach tułaczki wreszcie wraca do rodzinnego domu pełnego wspomnień i szczęśliwych snów.
Teraz już chyba zostanie ze mną na zawsze.
Będzie dość tej włóczęgi, szlajania się po obcych kątach, niedojadania, wytykania palcami i ciągłej udręki. Będzie dość...
Pościelę jej w saloniku przy biblioteczce, żeby mogła, kiedy tylko zechce, czytać książki, a potem pójdziemy na spacer.
W Sarniej Dolinie wysyp grzybów.
15 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.20
Drogi przyjacielu,
wczoraj przytrafiło mi się coś niezwykłego.
Znalazłam słowo
niepasujące do żadnego z mojej kolekcji. Próbowałam dopasować je na różne
sposoby, najpierw postawiłam w duecie z innym, na pierwszy rzut oka podobnym,
potem w rzędzie, w różnych miejscach, na początku, w środku i na końcu, lecz za
każdym razem układ zgrzytał okropnie, fałszywe brzmienie raniło uszy, wywołując
dyskomfort psychiczny. Aż w końcu zrezygnowana posadziłam je na kanapie obok siebie
i poczęstowałam imieninową wódką, której zostało z imprezy mnóstwo. Siorbało
chętnie, kielich za kielichem, choć było widać, że picie mu nie służy. Wódka
była gorzka i źle schłodzona, no i nie mieliśmy zagryzki. Wkrótce słowo padło
bez sił, zwinęło się w kłębek i zasnęło. Otuliłam je kocem, noce są teraz
zimne, i postanowiłam czuwać. Sny musiało mieć niespokojnie, bo co jakiś czas
niemiłosiernie się wierciło, a po jego policzkach płynęły łzy. Nad rankiem
chyba mi się przysnęło, w każdym razie na chwilę zamknęłam oczy, a kiedy znów
je otworzyłam, słowa już nie było...
Próbuję sobie przypomnieć
jego brzmienie i nie mogę. Bardzo mnie to dręczy, kochany.
14 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.19
Ulewa była gwałtowna i
rzęsista. Woda z okolicznych wzgórz wtargnęła do ogrodu, siejąc spustoszenie,
po chwili zaczął jej wtórować wiatr - w napadzie jakiegoś nieposkromionego
szału jednym silnym podmuchem obalił starą czereśnię, która rosła tam chyba od
wieków, co roku rodząc pyszne owoce.
- Biedaczka - jęknęłam,
widząc, jak resztami sił próbuje jeszcze wesprzeć się na płocie.
Nie miała szans z
żywiołem. Zanim zdążyłam zamknąć mokre od łez oczy, padła na ziemię w plątaninę
pokrzyw i jeżyn.
Drzewa są piękne w swej
walce o życie, kochany.
13 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.18
Drogi przyjacielu,
posyłam ci promyk słońca, choć i z tym ostatnio u mnie krucho. Od tygodnia
ciężkie, brzemienne deszczem chmury nie skąpią kropel. Leje prawie bez przerwy.
W takie przedpołudnie
najlepiej zostać w domu i pielęgnować swoje smutki, które wierz mi na słowo,
tego lata potrzebują troski bardziej niż kiedykolwiek. Dziś zerwały się z łóżka
wyjątkowo wcześnie. Zbudził je zapewne szum kropel uderzających w blachę dachu.
Leżałam jeszcze pod kołdrą, rozpamiętując koszmary senne, gdy przypełzły jeden
za drugim, rozczochrane, głodne i zziębnięte. Moje poczciwe smutki, pomyślałam,
głaszcząc je po skrzydełkach, a one od razu przylgnęły do mnie jak do
najlepszej matki. I tak sobie leżymy tutaj w ciepełku, czytamy książki i
chrupiemy paluszki.
12 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.17
Drogi przyjacielu, piszę,
bo wiem, że ty jeden to przeczytasz i zrozumiesz.
Dziś postanowiłam
odwiedzić Bratnią Duszę, która jak ci wiadomo, mieszka daleko, znacznie dalej
niż ty, tak jakby na innej planecie, w kosmosie, w oderwaniu od wszystkiego, co
zwykło się określać "rzeczywistością", ale czego się nie robi, żeby
przez chwilę posiedzieć razem, ramię przy ramieniu, kubek przy kubku, czego się
nie robi, kiedy obu stronom daje to wiele dobrego, o wiele więcej niż cokolwiek
innego na tym jakże ślicznym, ale niestety zafajdanym przez ludzi świecie.
Bratnia Dusza nie ma
dzwonka przy drzwiach, więc zawsze pukam najsubtelniej jak umiem, a potem, gdy
już wystarczająco dokładnie obejrzę wzorki na wycieraczce, za każdym razem
inne, naciskam na klamkę i wchodzę.
Tym razem Bratnia Dusza
siedziała przed telewizorem.
- Cześć, Duszyczko! Jak
tam? - przywitałam się serdecznie.
Bratnia Dusza ma ładny
uśmiech, ale rzadko go pokazuje. Schowany w ozdobnym puzdereczku czeka na
lepsze czasy.
- A leci pomaleńku! -
odpowiedziała z westchnieniem. - Dobrze, że jesteś, bo zaczynało mi się już
nudzić. W telewizji, kurwa, nie idzie obejrzeć nic sensownego! Same bzdety!
Taka już ta Bratnia Dusza
jest, że czasem zaklnie sobie solidnie, jak szewc, a potem wyjmuje pędzle,
tubki z farbą i maluje te swoje bohomazy. Ma wtedy takie coś w oczach... Nie,
nie szaleństwo! Piękno... Tak, piękno! Czyste, nieskalane niczym, żadnym
badziewiem, piękno, które promieniuje!
Wygrzewałeś się kiedyś w
promieniach piękna, kochany?
11 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.16
Drogi przyjacielu, myślę,
że nie spotkaliśmy się przypadkiem - musiało to być ukartowane od początku, nie
inaczej, od początku, czyli od chwili naszych narodzin. Pewnego dnia, może
właśnie takiego jak ten dzisiejszy, Bóg, słysząc nasz pierwszy krzyk, uśmiechnął
się łagodnie i ciepło, tak jak robi to każdy kochający ojciec, a potem lekko
skinąwszy głową, posłał cały zastęp aniołów, aby nas wiodły na to spotkanie.
Jak myślisz, kochany?
10 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.15
Drogi przyjacielu,
podobno żyjemy dopóty, dopóki ludzie o nas pamiętają. Jak długo pamiętać będą o
mnie?
Dziś pod starą jabłonią w
ogrodzie znalazłam kilka słów, leżały na trawie pokryte rosą. Zebrałam je do
kosza, ostrożnie, żeby się nie poobijały, mają bardzo delikatną skórkę, umyłam
pod bieżącą wodą, pokroiłam na plasterki i suszę. Pod wpływem ciepła wydzielają
ładny zapach.
Szukanie słów zawsze
sprawiało mi wyjątkową przyjemność, z upływem lat przeistoczyło się w
uzależnienie. To nic, że zajmuje mnóstwo czasu, odciąga od spraw w mniemaniu
większości ważnych, naznacza człowieka jak kalectwo, skazuje na piekło bycia
niezrozumianym. To nic, że szukając słów, czasem całymi dniami nie udaje mi się
znaleźć ani jednego. To nic...
Najważniejsze złudzenie,
majak zbyt wybujałej wyobraźni, że jednak coś po mnie zostanie, nie umrę tak
całkiem...
09 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.14
Drogi przyjacielu, jak
mam cię pocieszyć? Mówią, że czas jest najlepszym pocieszycielem.
Czekanie... Jeszcze do
niedawna ta umiejętność w moim mniemaniu była przywilejem wyłącznie ludzi
starych. Tak, starych! To oni opanowali ją do perfekcji, bez najmniejszego
oporu, sarkania, przyjęli ją po prostu na klatę z całym inwentarzem wad i
zalet. Uważałam, że każda staruszka na sto procent potrafi czekać, każdy
starzec jest w tym najlepszy, w ogóle wszyscy starzy ludzie są prawdziwymi
wirtuozami w tej dziedzinie, czekają przecież co dzień na coś lub na kogoś - na
przykład na listonosza z emeryturą, na odwiedziny dzieci wiecznie zajętych
pracą, na wizytę u lekarza specjalisty, na księdza po kolędzie albo na śmierć,
która jeśli ma przyjść, niech przychodzi szybko, najlepiej we śnie.
Zawsze czekali inni, ci
oni - cierpliwi, nadszarpnięci zębem czasu, pachnący naftaliną, nigdy ja...
Tymczasem siedzę tutaj od
świtu, a ludzka ciżba płynie jak rzeka.
08 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.13
Pisałam przez całą noc, a
kiedy nastał świt, wyszłam do ogrodu. Spacerowałam przez chwilę wśród drzew z
mgłą pod rękę. Dobra z niej towarzyszka, nigdy nie mówi zbyt wiele, uwielbia za
to tak jak ja chodzić boso po rosie. Nie muszę przy niej niczego udawać ani
uśmiechać się, gdy nie mam ochoty - wystarcza jej po prostu sama moja obecność.
Najbardziej lubię patrzeć, gdy mgła snuje się wśród kwiatów - wygląda wtedy tak
pięknie, tak zgrabnie i beztrosko, że mam ochotę wziąć ją w ramiona, zapomnieć
się i mocno tulić, najmocniej jak potrafię, a potem wraz z nią rozpłynąć się w
powietrzu, niezauważalnie.
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.12
Drogi przyjacielu, dziś w
całym domu pachnie suszonymi ziołami. Z samego rana rozpaliłam w piecu, jak
zwykła to robić w chłodne, deszczowe dni babcia, i położyłam się na zapiecku.
Wygrzewam się tutaj już od kilku godzin, co chwilę przeciągając leniwie niczym
kocur, i z zadowoleniem zerkam na zioła wiszące w wiązkach nad piecem.
Lawenda pachnie
oczywiście najintensywniej.
07 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.11
Drogi przyjacielu, jeśli
coś jest dla mnie ważne, staram się to chronić i czasem, na pewno zdążyłeś się
już o tym przekonać, zatracam granicę - zamiast chronić, zniewalam. Wybacz, że
bywam jak dziecko - zachłanna i krnąbrna.
Dziś spotkałam anioła.
Sam wiesz, jak trudno rozpoznać je w tłumie i oswoić. Ten nie miał żadnych
znaków szczególnych, charakterystycznej aureoli ani skrzydeł, ani też
uduchowionego wyrazu twarzy, a mimo to od razu wiedziałam, z kim mam do
czynienia. Siedział na werandzie, nic nie mówił, tylko ze smakiem wyjadał z
miski agrest. Wydawał mi się zbyt ludzki, zbyt słaby, abym mogła mu
kiedykolwiek zaufać, więc tylko pogłaskałam go po płowej czuprynie, ale tak,
jak głaszcze się porzuconego kociaka, ostrożnie, w obawie, że podrapie, a potem
odeszłam usprawiedliwiona, bo nie sposób przecież przygarnąć wszystkich.06 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.10
Drogi przyjacielu, gdyby nie twoja cicha obecność, ta jakże rzadka
umiejętność wsłuchiwania się w drugiego człowieka, może już nie byłoby mnie
tutaj, może dawno rozpadłabym się na drobinki jak kłos na ziarna i pofrunęła w
brzuchu jakiegoś ptaka nad łąki, te obiecane pastwiska, pełne zapachu ziół,
gdzie brzmienie ciszy jest niczym woda z listkiem mięty - orzeźwia i koi.
05 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.9
Drogi przyjacielu, powiedziałeś,
że nie ma śmierci, a ja, wyobraź sobie, widziałam ją dzisiaj w ogrodzie, jak
beztrosko biega po trawniku, próbując złapać motyla. Nie wiem, skąd się tam
wzięła, przecież zawsze zamykam furtkę na klucz. Musiała przeleźć przez płot.
Nie wyglądała źle, na pewno w niczym nie przypominała groteskowego kościotrupa
ze średniowiecznych obrazów. Taka zwyczajna kobieta, nie młoda i nie stara. Nie
licząc przybrudzonej sukni i upstrzonej suchym zielskiem czupryny, prezentowała
się całkiem ładnie. Wcale się jej nie bałam, przeciwnie - wzbudziła we mnie
sympatię, zwłaszcza, gdy uśmiechnęła się, ukazując rząd równiutkich zębów, a
potem usiadła przy stole i nalała sobie do filiżanki kawy, jakby robiła to co
dzień. Sączyła powoli, patrząc na tańczące po płocie rudziki. Właśnie samiec
kończył drugą zwrotkę serenady, przeskakując z miejsca na miejsce na swych
śmiesznych, krzywych nóżkach, gdy śmierć zadrżała, ale tak, jak drży człowiek,
kiedy się wzruszy albo czuje bezradny...
03 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.8
Drogi przyjacielu, dziś
kilka słów o miłości. Nie pisałam ci dotąd o niej, choć przecież jest
najważniejsza jak ty i wszystko, co w życiu robię.
Twierdzisz, że mieszka w
każdym z nas, a ja ci mówię, że ona jest jak ptak - wije gniazdo tylko tam,
gdzie będzie czuła się bezpieczna.
Moja miłość jest piękna i
bardziej rzeczywista niż cokolwiek na świecie, wierna. Powiadają, że wierny
jest pies. Moja miłość więc taka jest, jak pies - gotowa umrzeć z tęsknoty.
Lubi jeździć na rowerze,
tak, na rowerze, małym, dziecięcym, pomalowanym na niebiesko, z gwiazdkami na
ramie i siodełku, z trąbką przy kierownicy. Uwielbiam na nią wtedy patrzeć, jak
śmieje się, a jej włosy falują na wietrze.
Moja miłość nosi zarost i
kiedy mnie całuje, potrafi dawać jednocześnie przyjemność i ból, i coś jeszcze,
nieuchwytnego, czego nie umiem nazwać. Tych kilka zmarszczek, nie tylko w
kącikach ust, dodaje jej uroku.
Moja miłość nosi okulary
i ma więcej pryszczy niż żyrafa plamek. Czasem zachowuje się jak słoń w
składzie porcelany - tłucze talerze i kubki, a potem robi tę swoją minkę
niewiniątka i nie sposób się na nią gniewać. Lubi spać do południa
i nigdy nie wiem, czego
się boi...
02 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.7
Drogi przyjacielu,
posyłam ci zapach mięty, który tak lubisz.
Dziś rano zbudził mnie
krzyk jakiegoś ptaka, gwałtowny i przenikliwy, pełen lęku, a potem na długo
zaległa cisza. Nie mogłam już zasnąć.
Przypomniał mi się nasz
słowik. Znalazłeś go w ogrodzie, w malinowym chruśniaku, dosłownie. Pamiętasz?
Był w kiepskiej formie, ale ty - cudotwórca leczący chromych i przywracający
martwych do życia, uparłeś się i zawróciłeś go z drogi, którą powinien był
podążyć. Tak długo w dłoniach tuliłeś poszarpane, stygnące ciało, aż ożyło. Po
godzinie słowik otworzył oczy, po kilku dniach zaczął jeść, chodzić i trzepotać
skrzydłami, a po tygodniu wypuściłeś go z klatki. Odleciał. Wszystko na pozór
toczyło się po staremu - nadal mieszkał w Sarniej Dolinie i co jakiś czas
odwiedzał leszczynowy zagajnik, ale już nie śpiewał, jakby tę umiejętność
zgubił po drugiej stronie, na ścieżce, z której go zawróciłeś...Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.6
Drogi przyjacielu, dziś
byłam daleko. Zawędrowałam dalej niż kiedykolwiek - na skraj znanego mi świata.
Postanowiłam opuścić
Sarnią Dolinę raz na zawsze. Tak, opuścić! Nie wracać tu nigdy więcej! Wymazać
to miejsce z pamięci i ze snów! Wreszcie znaleźć swój kąt wśród ludzi, wrócić
do stada, stać się jego częścią i biec razem z nim, pędzić! Dokąd? Wiesz
dokąd...
Tak wiele razy wspólnie
próbowaliśmy odwrócić nieuniknione. Bezskutecznie...
Odchodząc, nie spakowałam
żadnej walizki, nie zabrałam żadnej rzeczy, która byłaby dla mnie pamiątką,
wszystkie książki zostały na półce, kamyki, szyszki i szkiełka na dnie
szuflady. Zrzuciłam skrzydła i ułożyłam je ostrożnie na łóżku. Nie będą mi już
potrzebne, pomyślałam, zatrzaskując za sobą drzwi.
Nie pożegnałam się z
Duchami. Odeszłam bez słowa. Nawet nie zapłakałam, widząc, jak stoją na
werandzie z bezradnie opuszczonymi rękami. Bóg ich pocieszy...
Po prostu poszłam przed
siebie, nie oglądając się, nie żałując niczego, aż ucichł śpiew ptaków, i
wtedy, w tej ciszy, wreszcie do mnie dotarło, że ty zostałeś...
Nie ruszyłeś za mną.
Dlaczego?
01 stycznia 2019
Ekspres do kawy - Przyjacielu fr.5
Drogi przyjacielu, dziś
potrzebuję cię bardziej niż zwykle.
Ostatnio moje ciało
zachowuje się dziwnie, niezrozumiale. Może to kwestia wieku? Wreszcie dojrzało
do tego, żeby być asertywne - z odwagą mówi "nie". Wierz mi, korzysta
z tego przywileju w nadmiarze, kiedy tylko chce, o każdej porze dnia, a
szczególnie rano, właśnie wtedy, gdy powinno być posłuszne w stu procentach.
Dziś na przykład nie
chciało wstać z łóżka. Otulone szczelnie kołdrą gapiło się w sufit, jakby ktoś
zapisał tam coś ważnego, kto wie, może najważniejszego, jakąś wielką tajemnicę,
na odczytanie której warto poświęcić życie.
Na zewnątrz wszystko
rozkwita, pulsuje gamą barw, zapachów i dźwięków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Niebieska marynarka
Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...

-
Wracała. Adam miał po nią wyjechać na dworzec. Zupełnie jak za studenckich czasów, pomyślała, tylko tym razem nie będzie margerytek ani nam...