05 lutego 2015

Agnes (cz.10) - Listy

        Nareszcie urlop. Zaczął się od słońca. Rankiem delikatne promienie osuszyły twarz Agnes, przypominając, że najwyższa pora wstać. Obudziła się ze straszliwym bólem głowy, podwyższoną temperaturą i osłabieniem. Ostatnie dni w pracy dały jej się we znaki. Pomimo nie najlepszego samopoczucia cieszyła się perspektywą wolnych dwóch tygodni. Wieczorem zadzwonił mąż z informacją o pomyślnym zakończeniu podróży do Hiszpanii. Bała się o niego, teraz poczuła ulgę. Potem sms. Napisałaś. To było tylko kilka słów. Spałaś dobrze i z samego rana postanowiłaś zająć się porządkowaniem pokoju. Kilka słów, a wprawiły Agnes w dobry nastrój. Dawno tak nie pisałaś. Dzień zaczął się od pomyślnych wiadomości. Oby tak dalej. Tylko ta głowa. Postanowiła jak najszybciej uporać się z dokuczliwą infekcją, która od kilku dni odbierała jej chęci do życia. Wizyta u lekarza okazała się uzasadniona. Ma leżeć, grzać się, jeść tabletki, popijać syrop i przez kilka dni unikać mroźnego powietrza. Nawet jej to na rękę. Dawno nie leniuchowała, a teraz przynajmniej poświęci więcej uwagi sobie.
- Jest dobrze… - pomyślała, spoglądając w lustro.
Chciała każdego dnia napisać kilka zdań. Będzie stukała te swoje listy na komputerowej klawiaturze, bo łatwiej i szybciej. Postępując w ten sposób, czuła się trochę jak przestępca. Łamała przecież od wieków ustalone reguły sztuki epistolarnej. Wieczorem zaczął padać gęsty śnieg. Mokre płatki błyszczały w świetle przydrożnych lamp. Zamknęła oczy. Ponad ciemnymi chmurami niebo było przecież pełne gwiazd. Na wschodzie Orion – mityczny myśliwy, w którym zakochała się Artemida i kiedy ukąsił go skorpion, uczyniła ukochanego najpiękniejszym gwiazdozbiorem na zimowym niebie. Patrzysz czasami w gwiazdy? Gdy jedna z nich spada, gaśnie gdzieś ludzkie życie, a marzyciele wypowiadają życzenie w nadziei, że się spełni. Ojciec powtarzał zawsze, że każdy człowiek ma swoją gwiazdę, która pewnego dnia zniknie z niebieskiego firmamentu, robiąc miejsce dla innej. Na chwilę zabłysną łzy w oczach kogoś bliskiego, by potem spłynąć delikatnym promieniem do serca i tam znaleźć spokojną przystań. Nasze gwiazdy lśnią jeszcze na niebie mocnym światłem. Na moment ich świetliste drogi skrzyżowały się. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do tej myśli. Zegar wybił właśnie dwudziestą, kiedy ciepło ubrana czekała w bramie na zamówioną taksówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...