13 lutego 2015

Powrót na wrzosowisko (cz.48) - Śniadanie

         Pani Róża należała do tego gatunku ludzi, którzy bez względu na okoliczności nigdy nie tracą pogody ducha i stale z jednakowym zapałem wychodzą życiu naprzeciw. Spoglądała na nas z dobrotliwym uśmiechem, jakby ten wyraz twarzy był jedynym, który znała i ofiarowywała nowopoznanym ludziom.
- Dziękuję za pyszne śniadanie - rzekłam, kiedy góra smacznej jajecznicy zniknęła z talerza, a ja poczułam, że wstępują we mnie siły i chęć działania. - Ugoszczono nas tak serdecznie, jakbyśmy byli nie klientami tego hotelu, ale pani najbliższymi.
Roześmiała się i klasnęła w dłonie, aby okazać, jak bardzo ją cieszą moje słowa, po czym szepnęła:
- Ależ my się znamy, moja droga Alicjo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...