08 lutego 2015

Powrót na wrzosowisko (cz. 43) - Hotel u Róży

       Zarekomendowany przez barmana hotel wydał mi się rajem. Schludny pokój z łazienką i dostępem do telewizji stanowił nie lada luksus w tym niewielkim, zaniedbanym budynku. Odrapany z tynku front hoteliku odstraszał brzydotą. Jedyną jego ozdobą była podświetlona na czerwono  nazwa "Hotel u Róży". Nasze pojawienie się zdziwiło właścicielkę. Miła, lekko zgarbiona staruszka po dokonaniu niezbędnych formalności wręczyła nam klucze do dwóch najlepszych pokojów z życzeniami "dobrej nocy". Ostatni goście dokonali wpisu w książce meldunkowej pod datą 14 października. Mając w pamięci słowa barmana, pomyślałam, że to zapewne jacyś fascynaci leśnych wypraw, może grzybiarze albo myśliwi, choć ci ostatni szukali zazwyczaj kwaterunku na wsi.
- Nawet nie wiem, jak ma pan na imię - zapytałam, kiedy stanęliśmy przy drzwiach pokojów.
- Wojtek - odpowiedziałeś ciepło. - Nazywam się Wojciech Abramski. Jestem pisarzem i czuję, że natknąłem się na ciekawy materiał do kolejnej książki.
- Wojciech Abramski? Tak mało czytam... - szepnęłam, uświadamiając sobie, że od wielu lat nie czytałam nic ponad artykuły naukowe zamieszczane w biuletynach. 
- Oj, nie jestem aż tak popularny - odparłeś ze śmiechem. - Chyba największym miłośnikiem moich książek jest Neron.
- Od razu widać, że kocha pan zwierzęta. Miałam kiedyś w dzieciństwie psa Backa, uwielbiałam go - dodałam i poczułam w sercu ukłucie.
- Posmutniała pani, a o przyjaciołach powinno mówić się z radością - powiedziałeś, głaszcząc po pyszczku Nerona, który stał na dwóch łapach przy twoich nogach i dopominał się o kolejne pieszczoty. - Chodź, piesku, pani Ala powinna odpocząć po wrażeniach dnia. Niech pani śpi dobrze, czeka nas jutro robota.
- Dobranoc, panie Wojtku! - zawołałam.
Nigdy nie spotkałam nikogo takiego jak ty. Pochylałeś się nad Neronem i z czułością głaskałeś go po lśniącej sierści, a on odwzajemniał pieszczotę, liżąc cię w dłoń i skomląc radośnie. Znajome wzruszenie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...