19 lutego 2015

Powrót na wrzosowisko (cz.54) - Chata za wzgórzem

        
                                                                      Wiki Arwena
       Za Tarninowym Wzgórzem leżała niewielka wioska, zaledwie cztery drewniane chałupy kryte strzechą. Wszystkie sprawiały wrażenie opuszczonych. Z komina jednej z nich sączył się cienkim słupem dym.
- Idzie pionowo w górę, to na pogodę - pomyślałam, patrząc na uśpioną wioskę.
Nic się tutaj nie zmieniło. Ojciec przyjeżdżał do wioski przed Wielkanocą. Stara Kukurydziowa, wdowa po czterech mężach, sprzedawała najlepsze w okolicy kurze jaja. Karmiła je wyhodowaną na własnym poletku kukurydzą. Nazywaliśmy ją Kukurydziową, choć na wszelkich papierach urzędowych tytułowali ją Jagną Zytkowską. Mieszkała sama, dzieci nie miała, a krewni powyjeżdżali i słuch po nich zaginął. W każdym razie o staruszce nie pamiętali. Obrabiała pole czym tylko mogła, czasem motyczką i rydlem. Kukurydza co roku rosła i rodziła dorodne kolby. Może dzięki temu jaja były duże, czasem z dwoma żółtkami w środku. Właśnie przy jej domu zatrzymałeś terenówkę. Stara pewnie od wielu lat nie żyje. Już wtedy wydawała się wiekowa. Nie, to niemożliwe, bym mogła ją jeszcze kiedyś zobaczyć. Powróciła we wspomnieniu. Widzę, jak pochyla się nad kurzymi grzędami, wyjmuje z nich jaja i wkłada do brudnego fartucha, coś szepcząc pod nosem, może jakieś zaklęcia. Kury gdakały wtedy jak szalone. Kukurydziowa sypała im ziarno, wołając na całą dolinę "Cip cip! Cip cip!"
      Neron nastroszył sierść, słysząc ujadanie psa. Gospodarstwo, ogrodzone starym, gdzieniegdzie spróchniałym płotem, było zaniedbane. W obejściu stała murowana obora, przy niej pochylona od starości szopa. Zagrodził nam drogę czarny, kudłaty kundel, który uwiązany na łańcuchu sięgał aż do furtki. W niewielkim oknie poruszyła się firanka. Kiwnąłeś w tym kierunku, dając znak, że nie mamy złych zamiarów. Po chwili drzwi chałupy otworzyły się i stanęła w nich kobieta, na oko licząca sobie około sześćdziesięciu lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...