26 lutego 2015

Powrót na wrzosowisko (cz.61) - Omen

                                                                    Wiki Arwena
     Byłeś wstrząśnięty całą sytuacją. Stojąc na środku drogi, w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą znajdował się tajemniczy mężczyzna, rozglądałeś się gorączkowo za jakimikolwiek śladami jego bytności. Oprócz odciśniętych w śniegu opon samochodu i tropów zwierząt nie było nic. Neron biegał wokół auta i poszczekiwał zdezorientowany. Nadal był niespokojny.
- Jak wyglądał ten mężczyzna? - zapytałam tylko po to, by przerwać milczenie i nieco uspokoić rozkołatane serce. - To dziwne, że nie ma żadnych śladów.
Wróciłeś do samochodu i ciężko westchnąwszy, usiadłeś za kierownicą. Po chwili oświadczyłeś:
- Tak, to dziwne! Alu... Widziałem go przez ułamek sekundy tak wyraźnie jak teraz widzę ciebie. Wyglądał całkiem zwyczajnie, był ubrany w jakieś szare ciuchy, taki niewysoki blondyn na krótkich nogach. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Po prostu pojawił się nagle i stał nieruchomo odwrócony twarzą w kierunku nadjeżdżającego auta. Uderzyłbym w niego, gdybym nie zahamował. Pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło... To jakaś przestroga!
- Omen... - szepnęłam i ponownie rozejrzałam się wokół.
Była słoneczna pogoda. W krzewach tarniny świergotały wróble, a po niebie szybował jastrząb. Z łatwością rozcinał przejrzyste powietrze. Wrzosowisko, nawet teraz, gdy zima rozpostarła swoje lodowate skrzydła, tętniło życiem.
- Omen to rodzaj ostrzeżenia - dodałam i poczułam, jak drętwieje mi skóra na karku. - Myślę, że tym razem to był znak skierowany do ciebie.
- Myślisz, że grozi mi jakieś niebezpieczeństwo? - zapytałeś wyraźnie już uspokojony. - A więc wyjdę mu naprzeciw! Obydwoje mamy chrzest bojowy za sobą! Wtajemniczenie pierwszego stopnia...
Uśmiechnąłeś się błazeńsko i schyliłeś, by pozbierać leżące w nieładzie fotografie. Niełatwo było cię przestraszyć. Wrodzona pogoda ducha nie pozwalała ci zbyt długo roztrząsać problemy.
- Spójrz na to zdjęcie... - powiedziałeś nagle. - Coś jest napisane na jego odwrocie. Nie zwróciłem wcześniej na to uwagi.
Podczas gwałtownego hamowania samochodu zdjęcia wypadły mi z rąk i rozsypały się. Rzeczywiście, na jednej z nich, w prawym dolnym rogu widniał niewielki, lekko rozmazany napis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...