- Ten jest jakiś wybrakowany - usłyszałem niezadowolony głos pani Jadzi, właścicielki sklepu. - Jesteś pewien, że to kot?
- O tak! To najnowszy gatunek stworzony dla potrzeb nowoczesnych czarownic! - zapewniał dostawca, przeliczając monety, które otrzymał za dostarczony towar. - Nie pożałuje pani! Te kociaki wszędzie sprzedają się jak świeże bułeczki - dodał.
Potem szybko wskoczył za kierownicę swojej rozklekotanej furgonetki i zanim zdążyłem otrzepać kurz z futerka, samochód zniknął za zakrętem, a ja straciłem ostatnią szansę, aby wyjaśnić nieporozumienie i jak najszybciej dostać się do sklepu z zabawkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz