09 maja 2020

Miś Leoś

Tego wieczoru miś Leoś nie mógł zasnąć. Miał co prawda wszystko, czego małe misie potrzebują, aby smacznie spać: puchową kołderkę w owieczki pożyczoną od lalki Zuzi, mięciutką podusię pod głowę, podarunek pacynki Klotyldy, ciepłe skarpetki z moheru, wydziergane przez mamę Natalki, pełny brzuszek i wspaniałych przyjaciół wokół. Mimo to wiercił się na posłaniu jak królewna na ziarnku grochu. Wiercił się i co chwilę wzdychał. 
- Hej, mały, co ci dolega? - odezwał się wreszcie pajacyk Teofil. - Wzdychasz tak już od godziny... Spać się nie da!
- Na pewno boli go brzuszek - rozległ się piskliwy głosik wiewiórki Matyldy. - Kto to widział zjeść tyle świątecznych pierniczków na raz! Oj, Leosiu, Leosiu, łakomstwo nie popłaca!
- Dajcie mu spokój! On po prostu tęskni za domem - zahukała sowa Berta.
- Jest przecież jeszcze taki malutki - rozczuliła się lalka Zuzia, okrywając misia kołderką.
- Malutki, ale serce ma bardzo dzielne! - zawołał samochodzik Adaś.
- Leoś, najdzielniejszy miś na świecie! - pisnęła wiewiórka.
- Macie rację, Leoś jest bardzo dzielny! - rzekła sowa. - Ale zbliżają się święta, a on jest daleko od domu...
No tak, że też nikt o tym wcześniej nie pomyślał. Każdy przecież chce spędzić święta w domu wśród najbliższych.
- Już wiem! - zawołał pajacyk Teofil. - Wyślemy misia do domu!
- Ale jak? - Zatroskały się zabawki.
- Normalnie, w kopercie! Napiszemy adres, przykleimy znaczki! Przesyłkę położymy na biurku obok innych listów. Pan listonosz będzie już wiedział, co z nią zrobić dalej.
Pomysł Teofila bardzo się spodobał. Koparka Zosia dostarczyła dużą, białą kopertę i znaczki. Długopis Zenek pięknymi, ozdobnymi literami wykaligrafował adres: Przedszkole w Płomykach, ulica Słoneczna 15, a kredka Kropka dorysowała śliczną, zieloną choinkę.
Gdy rankiem przyszedł pan listonosz Onufry, przesyłka była gotowa.
- Wesołych Świąt, Leoś! - zawołały zabawki, patrząc, jak koperta niknie w wielkiej pocztowej torbie listonosza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...