06 maja 2020

Miś Maciuś

Tego dnia zabawki nie mogły doczekać się końca zajęć. Było już późno, a przedszkolaki wciąż siedziały przy stolikach i coś z przejęciem rysowały.
- Piątek, piąteczek, piątunio, a dzieci jeszcze w przedszkolu? Przecież każdemu należy się wolne popołudnie, kredkom też! - niepokoiła się lalka Zuzia, spoglądając na zegarek.
- O tak, tak, kredkom też! Zwłaszcza im - przytaknęła pluszowa sowa Berta. - Biedaczki, z przemęczenia gotowe się połamać!
- Wrrr... Wrrr... - zawarczał cicho samochodzik Teodor na znak, że się zgadza i szczerze kredkom współczuje.
Co takiego te dzieci rysują, zastanawiał się miś Maciuś. Szybko wysunął się spod ciepłego szaliczka, którym otuliła go pani Kasia i ostrożnie wyjrzał z koszyka. Rzeczywiście, wszystkie dzieci były zajęte pracą. Martynka właśnie kolorowała na żółto wielką piłkę, Anulka kończyła rysować domek dla lalek, a Zuzia konika na biegunach. Lenka naszkicowała już rower i strugała niebieską kredkę, aby pokolorować ramę i błotniki. Miłosz przyglądał się wymarzonej rakiecie, Kacperek kreślił wzorki na czerwonej karoserii sportowego auta, a Lenka ozdabiała na złoto koronę królewny.
- Ojej, jakie piękne rysunki! Będzie z nich śliczna wystawka! - pisnął radośnie miś.
Jakież było jednak jego zdziwienie, gdy pani Kasia, zamiast jak zwykle przypiąć obrazki do korkowej tablicy wiszącej w korytarzu, wszystkie zapakowała do dużej białej koperty z napisem "Listy do Świętego Mikołaja". Tak zaadresowaną przesyłkę położyła na okiennym parapecie, mówiąc:
- Pomocnicy Świętego Mikołaja na pewno ją stąd zabiorą, a teraz chodźmy szybciutko do domu!
Kiedy w sali ucichło, zabawki przyjrzały się kopercie.
- Koperta pełna marzeń! - zawołała radośnie lalka Zuzia.
- E tam, dziecinada! - powiedział pajacyk Teofil i z całych sił kopnął leżącą na parapecie piłeczkę.
- Auć, niech pan uważa! - pisnęła piłka, odbijając się od ściany.
- A może i my napiszemy list do Świętego Mikołaja? - nieśmiało zaproponował miś Maciuś.
- Nowy, nie wymądrzaj się! Jak chcesz, pisz sam ten swój listy! Ja tam wolę się pobawić! - prychnął Teofil.
- Oj Teofilu, Teofilu, zachowujesz się bardzo nieładnie - rzekła sowa Berta. - Maciuś ma bardzo dobry pomysł!
- Tak, tak, piszmy listy! - rozległo się zewsząd.
I zaczęło się. Kredki, mimo zmęczenia, ruszyły z pomocą. Klocki zapragnęły mieć nowe, większe pudełko, traktorek Adaś wymarzoną przyczepkę, lalka Zuzia czerwone korale, a samochodzik Teodor boczne lusterko. Każdy o czymś marzył, nawet Teofil.
- A ty Maciusiu, co chciałbyś dostać od Świętego Mikołaja? - zapytały kredki gotowe narysować każde marzenie.
Miś spojrzał przez okno na wirujące w powietrzu płatki śniegu i rzekł:
- Chciałbym dostać uśmiech...
- Uśmiech? - zdziwiły się.
- Tak, uśmiech... najpiękniejszy uśmiech dzieci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...