08 maja 2020

Miś Bartuś

Jestem najsłynniejszym misiem na świecie, pomyślał Bartek, skacząc radośnie z jednych dziecięcych rączek na drugie. Każdy maluch przytulał go i głaskał, szepcząc do ucha czułe słowa.
- Jesteś słodki - powiedziała Asia, całując go w pyszczek.
Jak miodek, odpowiedział w myślach, pusząc się niczym paw.
-  Jesteś taki mięciutki - zachwycał się jego pluszowym futerkiem Czaruś.
Jak puchowa kołderka, dokończył miś, przymrużając z zadowolenia oczka.
Przedszkolaki nie odstępowały Bartka ani na krok.
- A weźmiemy misia na spacer? - dopytywał Alanek, kiedy wybierali się na plac zabaw.
- A co damy misiowi jeść? Mamy miodek? - wnikała Natalka, gdy siadali do obiadu.
- A czy mogę zaśpiewać misiowi piosenkę? - nalegała Amelka podczas leżakowania.
Dzieci bardzo cieszyły się pluszowym gościem. Każde marzyło skrycie o zabraniu go choć na jeden dzień do domu. Zabawki także były miłe dla Bartusia, ale on w ogóle nie zwracał na nie uwagi.
- Bartek, pograsz ze mną w piłkę? - zapytał kiedyś Teofil.
- Nieee... - odpowiedział mu miś. - Mam ciekawsze zajęcia.
- Wieczorem urządzam małe przyjęcie. Przyjdziesz na herbatkę? - zapraszała lalka Zuzia.
- E tam, dzieci poczęstowały mnie pysznym kompocikiem malinowym! - odparł jakby od niechcenia i wtulił się w ciepłą dłoń pani Kasi, która właśnie zamierzała przeczytać mu śliczną bajeczkę o kurczątku.
Bartuś wyraźnie triumfował. Wszyscy go przecież uwielbiali... no, prawie wszyscy. Kiedy popołudniu w przedszkolu robiło się pusto, miś zostawał sam. Nikt  z zabawek nie chciał się z nim bawić. Pajacyk Teofil grał w piłkę ze wszystkimi tylko nie z nim, lalka Zuzia zapraszała na herbatkę wszystkich oprócz misia, traktorek Adaś woził na przyczepce wszystkich, ale nie Bartusia. Ech, to dopiero wielki smutek! Co tu teraz zrobić?
- Pora się zmienić - doradziła mu sowa Berta.
- Ale jak tego dokonać, kiedy byłem dla wszystkich taki niemiły? - zmartwił się Bartuś.
- Jest takie magiczne słowo. Na pewno je znasz! - rzekła sowa. - Wypowiedziane czyni cuda!
- Znam takie słowo! - zawołał miś z nadzieją w głosie.
Po chwili jednak znów się zasmucił.
- Tylko czy zadziała?
- Na pewno zadziała, na pewno... przecież jest magiczne - szepnęła Berta i pogłaskała misia po zatroskanym pyszczku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...