Kudłaty od samego rana siedział w kuchni i pomagał pani Kasiu w gotowaniu. Trzeba przecież przygotować potrawy na Wigilię, a to nie lada zadanie. Najpierw kapustka z grzybami, potem zagniatanie ciasta na pierogi. Już całe futerko w mące, biały nosek i uszka przyprószone siwizną. Jeden pierożek, drugi, trzeci. Leżą w równiutkim rzędzie pękate, smaczne półksiężyce. Ojej, ale ciężka praca to klejenie pierogów, a tu w brzuszku zaczyna burczeć!
- A może zrobimy kutię? - zapytała pani Kasia, wyjmując z szafki słoiczek miodu i puszki z bakaliami.
Kudłatemu pomysł pani bardzo się spodobał. Uśmiechnął się tylko na znak zgody, pogłaskał po wydatnym brzuszku i hyc... do wielkiej miski z pszenicą, bo misie uwielbiają pomagać i gdy coś obiecają zrobić, od razu biorą się do roboty.
- Ach, ty mój kochany pomocniku! - Roześmiała się pani Kasia. - Masz tu w nagrodę słoiczek po miodzie do wylizania.
Rozległo się tylko radosne:
- Mniam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz