07 stycznia 2015

Agnes (cz.3) - Śnieg

          Pada śnieg. Delikatne płatki osiadają na parapecie. Szum wiatru w koronach drzew. Nie leżę już pod kołdrą. Jak zwykle o tej porze piję kawę. Gorzki smak na języku. Syn obudził mnie o szóstej. Zdążyłam posprzątać i zrobić zakupy. Teraz, kiedy wszystko pachnie świeżością, mogę usiąść, poczytać, popisać. Owinięta w koc, zaczynam żyć w świecie myśli.
        Nie przejmuję się tobą, dzięki czemu mam dużo sił, by sprostać wymaganiom, jakie stawia przede mną świat - pełen absurdów. To nie ma znaczenia? Nie zamierzam nikogo uszczęśliwiać na siłę. W momencie, kiedy to zrozumiałam, poczułam się lepiej. Do tej pory byłam przekonana, że jeśli nie odczuwam współczucia, jestem pozbawiona ludzkich uczuć. Okazuje się, że współczucie krępuje, pozbawia energii. Zamiast działać, pomagać, współczułam... i nic z tego nie wynikało, prócz smutku, bezsilności, gniewu. Wcale nie muszę mieć racji, wcale nie muszę robić wszystkiego najlepiej, nie muszę być chwalona przez ciebie. Nareszcie poczułam to całą sobą i jest mi z tym dobrze. Zmęczenie minie, złe samopoczucie również...

W nocy był sztorm. Fale uderzały o skalisty brzeg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...