09 stycznia 2015

Agnes (cz.5) - Powrót

   
     Poczuła zapach cytryny. Spojrzawszy na kuchenny stolik, ujrzała cienkie plastry soczystego owocu leżące na talerzu. Wciągnęła głęboko do płuc nasycone aromatem powietrze. Potem oparła plecy o grzejnik i siedziała w bezruchu, rozkoszując się miłym ciepłem. Czuła, jak nabiera mocy. Potrawy smakowały, jakby jadła je po raz pierwszy, sen niósł świeżość umysłu, a seks dawał przyjemność. Nie było powodu do niepokoju. Znów przecież żyła... Wczoraj wybrała się na zakupy, zadzwoniła do matki z zapytaniem o zdrowie, sprzątnęła sypialnię i uprasowała koszulę męża. Powinna jak najszybciej znaleźć miejsce w żłobku dla małej i wrócić do pracy. Tak, najwyższa pora pokazać wszystkim nową Agnes...
    Firanki leciutko zadrżały. Podmuch mroźnego powietrza obudził ją z zamyślenia, zmuszając  do skupienia uwagi na tonącej w półmroku twarzy męża. Tego ranka uparł się, by porozmawiać. Nie czuła się nim rozczarowana. Obawiała się, że właśnie tak pomyśli. W końcu musi zrozumieć, że każde z nich pojmuje rzeczywistość w inny sposób. Jej przeżycia na pewno nie są z nim związane. Po prostu zrozumiała nagle, że do tej pory żyła złudzeniami. Gdy uświadomiła sobie, że powodem jej wewnętrznego niepokoju jest zderzenie złudzeń z rzeczywistością, postanowiła wyzbyć się choć części oczekiwań wobec ludzi, wobec siebie. O dziwo, poczuła się lepiej! Miała teraz więcej siły, by żyć w teraźniejszości. Nie wolno mu było przepraszać za cokolwiek. A przecież siedział naprzeciwko i trzymając ją za rękę, od kilku minut tłumaczył coś zawile. Poczucie winy nie było potrzebne. Przeszkadzało w oddychaniu.

- Wszystko będzie dobrze... - szepnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...