20 stycznia 2015

Powrót na wrzosowisko (cz.25) - Urlop

      Wyprawa do miasteczka okazała się konieczna.  Skoro zamierzałam dłużej zostać na wrzosowisku, musiałam uzupełnić braki w garderobie. Dni stawały się coraz krótsze i chłodniejsze. Wkrótce miał spaść śnieg, a wtedy dotarcie do miasteczka stanie się trudne. Zadzwoniłam do szefa z informacją o przedłużeniu urlopu. Nie był zadowolony z wiadomości.
- Pani Alicjo, brakuje tu pani. Jest pani świetnym fachowcem, który dysponuje największą w zespole wiedzą na temat projektu. Trudno mi będzie znaleźć kogoś zaufanego i kompetentnego na pani miejsce - argumentował, gdy wspomniałam o miesięcznej przerwie w pracy.
Byłam jednak pewna, że dadzą sobie radę beze mnie, zwłaszcza, że badania wkroczyły w przedostatnią fazę testowania. Wyniki były obiecujące i projekt stał u progu kolejnego, końcowego etapu. Moja obecność nie była aż tak konieczna jak sugerował szef. Członkowie zespołu na bieżąco byli informowani o każdym najmniejszym postępie i tak dobrani, że wykluczenie bądź choroba jednego nie przekreślała ani nie dezorganizowała pracy innych. Musiałam tu być. To miejsce wcześniej czy później upomniałoby się o mnie i ściągnęło tutaj  z powrotem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...