20 stycznia 2015

Imbirowy sen (cz.1) - Karol

        Kończył się upalny dzień. Niebo pełne obłoków i słonecznych promieni poszarzało. Na zachodzie tliły się jeszcze ostatnie strzępy błękitu. Wiatr gładził kosmyki fal.
Była dziś zamyślona. Leżące do tej pory na dnie szklanki plasterki imbiru, poruszone łyżeczką, zawirowały po powierzchni brązowego płynu. Intensywny zapach dotarł do moich nozdrzy.
- Karol wyjechał – powiedziała cicho, ostrożnie kładąc łyżeczkę na serwetce. - Rodzina zabrała go do domu. Ostatnio był w nie najlepszej kondycji.
Spojrzałem uważnie w jej oczy. Były smutne.
- Darku, tutaj dzieją się dziwne rzeczy. Karol zawsze był skryty. Nigdy mi o niczym nie opowiadał. Widziałam jednak, że był czymś zaniepokojony.
Plasterki imbiru osiadły na dnie szklanki. Powietrze, nasycone aromatem świeżego korzenia, wypełniło przestrzeń między nami. Poczułem na policzku ciepły oddech.
- Chcę, byś o tym napisał… – szepnęła, kładąc dłoń na mojej. – Tylko tobie mogę zaufać. Wiem, że zrobisz wszystko, by ta sprawa ujrzała światło dzienne!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niebieska marynarka

Ciało siedziało tam nadal. Wciśnięte między dwie tłustawe matrony ociekające głupawym zachwytem, mdłym oddaniem pustej idei, wyglądało j...